Śmiej się teraz, czuj teraz, ruszaj się teraz: Dance-mopolitan Encore Series DANCE NOW

Cleo Mack „Aranżacja” Cleo Mack. Zdjęcie dzięki uprzejmości Dance Now's Dance-mopolitan Encore Series.

Joe’s Pub, New Yor, NY.
11 stycznia 2020 r.



Sztuka tańca z autentycznym humorem i sercem naprawdę zostaje ze mną - czuję to, żyję w niej, pamiętam. Przypomina mi, że ze wszystkimi naszymi odrębnymi tożsamościami i (postrzeganymi?) Podziałami wszyscy jesteśmy ludźmi. DANCE NOW w ramach Dance-mopolitan’s Encore Series, dzięki utalentowanemu prowadzącemu i pełnemu serca występom, oferował ten rodzaj sztuki tanecznej. Joe’s Pub zapewnił przyjazną atmosferę, w której członkowie widowni mogli jeść i pić podczas oglądania programu. Przestrzeń wypełniła lekka i radosna atmosfera. DANCE NOW „stwórz (-ją) inkluzywne, docelowe wydarzenia, które są pełne innowacji i nieograniczonej wyobraźni społeczności wielopokoleniowych artystów tańca”.



Pierwszy utwór, „SoLo” (2019), nadał ton teatralnej jakości, sercu i humorze wielu przyszłym utworom. Mark Gindrick w fedorze, niebieskiej sportowej kurtce i dżinsach powiedział do mikrofonu „piosenka pierwsza”. Zsynchronizował jedną linijkę z ust, a potem po słowie „upadek”, upadł na ziemię i zgasł. Ten wybór ugruntował slapstickowy styl pracy. Publiczność zachichotała, słysząc ten nieoczekiwany obrót wydarzeń. Jednak kilka sekund później znów stał, a światła znów na nim płonęły.

Zaczął zsynchronizować z ustami dramatyczną balladę o nieodwzajemnionej miłości - głowa odrzucona do tyłu z szeroką postawą, ciągnąca za sobą mikrofon w stylu gwiazdy rocka. Jego obecność była dramatycznie zabawna, a oświetlenie niskie, aby pasowało do atmosfery. Bardziej „taneczne” sekcje sprawiły, że poruszał się w rytmicznym słownictwie inspirowanym jazzem, zabawnymi akcentami, takimi jak uderzanie jedną ręką w plecy, podczas gdy w passé oznaczał zwrot.

Piosenka odnosiła się do tej kobiety, obiektu jego uczuć, jako do „wiatru”. Mężczyzna w słuchawkach, prawdopodobnie teatralny personel techniczny, wywołał efekt wiatru, marszcząc ubranie piosenkarza. Publiczność zachichotała, słysząc ten efekt. Było to po części komediowe samoocenie się, tworzenie humoru z przyjęcia „niskobudżetowych” kreatywnych podejść, a po części „meta” -komentarzy, dające wgląd w procesy pozwalające na ożywienie sztuki tanecznej.



Anty byłby podekscytowany, a 'technik' wziął dmuchawę do liści i dmuchnął nią w piosenkarza, który nawet wziął powietrze do ust, żeby wysadzić policzki. Tłum zjadł to, śmiech rozbrzmiewał w teatrze. Na koniec technik zdmuchnął piosenkarza ze sceny i zajął centralne miejsce. Wydawał się cieszyć uwagą tłumu, zanim ukłonił się i wyszedł. Publiczność kibicowała temu człowiekowi, kimś, kogo nie spodziewalibyśmy się być w centrum uwagi, teraz wchłaniając to. Utwór również sprytnie, radośnie otworzył koncepcję tego, czym jest i może być „taniec”.

Gospodarz, Trudee, tańczyła jako następna. Energicznie poruszała się w rytm muzyki pop, tańcząc z techniczną komendą, ale także z niezobowiązującym smakiem towarzyskiego tańca. Od step-touchów po listwy po zasygnalizowanie skrętu (jedną ręką uderzając drugą ręką w passe, przywracając ten „meta” dotyk z pierwszego utworu), zaangażowała się w to wszystko z radością i pełną energią .

Jej sukienka była lśniąco różowo-biała, z lekkim różowym wzruszeniem ramion. „Fauxhawk” i błyszcząca biżuteria dopełniały jej „look”. Zaczęła mówić z akcentem typu Long Island w stanie New Jersey, wysokim tonem i nosem. Postać była wyraźna, niemal archetypowa. Mówiła o kochaniu wszystkich wykonawców, wszystkich wspaniałych ludzi, doskonałych w tym, co robią. Publiczność zachichotała, rodzaj chichotu, który pochodzi z serca.



Potem przyszedł uduchowiony, zapadający w pamięć duet - „ich portret” w wykonaniu Ryana Rouland-Smitha i Nicole Vaughan-Diaz i choreografii Vaughan-Diaz. Vaughan-Diaz stał za Rouland-Smithem, który siedział na krześle. Wykonywali gesty mówiące o zbliżaniu się i oddalaniu od siebie - ręka na ramieniu, odsuwanie tej dłoni dalej. Poruszali się przez te gesty szybciej i szerzej, aż wstali z krzeseł i poruszali się w przestrzeni. Ich obecność wzmocniła poczucie dramatyzmu i emocjonalnej niepewności, które mogą pojawić się w trudnych chwilach w związkach.

Ich prosty strój w ziemistych barwach i prosta, ale dramatyczna partytura fortepianu dobrze uzupełniały tę atmosferę. Weszli w dalsze plany i poziomy w przestrzeni, tańcząc w kierunku tego krzesła i od niego. Ruch rozszerzył się na ten pierwotny moment ręki w ramię. Kąty kończyn stały się podporami dla podnośników - ramię stawało się półką, zgięty łokieć działał jako zabezpieczenie. W jednej pamiętnej frazie ruchowej wygięcie do tyłu przesunęło się do podpartego upadku do innej windy. Ruch i jego wykonanie były odważne i zaangażowane. Konflikt między miłością a niechęcią odbijał się echem w tym wszystkim. Praca pozostawiła mnie w przemyślanej, ale też poruszonej emocjonalnie przestrzeni.

Trudee wracała kilka razy i opowiadała nam o „mikrogenach” różnych wykonawców. Jednym z nadchodzących wykonawców była „żywotność kończyn”, wyjaśniła w „Duecie”. Gus Solomons, Jr., używając chodzika, wszedł w interakcję z marionetką. Zaczął się odwracać, a kukiełka pokazała mu głowę. Odwrócił się i poruszył swoją marionetką w pokrzepiający sposób: marionetka „chodząca” po jego ramieniu, obejmująca jego szyję, zdająca się bawić w chowanego. W notatkach do programu wyraził wdzięczność „TANIEC TERAZ za umożliwienie mi zachowania tytułu choreografa”. Praca była wzruszającym przedstawieniem możliwości doskonałości w tańcu i ruchu we wszystkich ludziach.

„Aranżacja” Cleo Mack - pomysłowe dzieło koncepcyjne, estetyczne i koncepcyjne - zamknęło program. Tańczyli ją Blair Ritchie, Kelli McGovern i Mandi Stallings z Rock Dance Collective. Praca ta dziurawiła twierdzenie wielu artystów tańca współczesnego, że używanie partytury z tekstem jest ryzykownym - być może nawet niewskazanym - wyborem klasycznej piosenki „Czy to wszystko?” kierowane znaczenie i atmosfera. Utwór był fascynujący, między innymi ze względu na postawę tancerzy znużenia i niezadowolenia - która pasowała do piosenki. Również w tym przypadku nosili czarne sukienki z perłami, kolczyki na sztyfcie i niskie, skromne szpilki - i nieco obojętne miny.

Zaczęli od krzeseł, a te krzesła stanowiły podstawę uziemienia, do której wracali - to uziemienie w nudach. Moją uwagę przykuło również efektywne użycie frazy bazowej ruchu, lekko manipulowanej i powtarzanej w trakcie pracy - ramiona rozłożone pod kątem, jedno opadało, a drugie złapało ją, a drugie obróciło. Ten wybór wzmocnił to poczucie nudy poprzez cykliczną naturę, poczucie powrotu do tej samej starej rzeczy i może nic nigdy. naprawdę wymiana pieniędzy.

Coś w tym wszystkim - być może słowa połączone z atmosferą i dramatyzacją tancerzy - sprawiło, że zachichotałem. Czułem to wszystko jednocześnie głęboko, jednak to uczucie zastoju i tego, że w życiu musi być coś więcej. Humor, serce, świetny ruch - i och tak, różowe cekiny - to wszystko razem sprawiło, że seria Dance-mopolitan „Encore” DANCE NOW stała się przystępnym, przyjemnym popołudniem sztuki tanecznej. To był rodzaj sztuki tanecznej, która wita wszystkich i kto nie chce czuć się mile widziany? Gdy świat tańca skacze do przodu, nie należy o tym zapomnieć ani odrzucić. Trudee dobrze to ujęła - zachęcając do indywidualności i akceptacji siebie, przypomniała nam, żebyśmy nigdy „nie zapominali o swoich mikrogatunkach”. Wszyscy czasami potrzebujemy tego przypomnienia.

Autor: Kathryn Boland z Taniec informuje.

polecany dla Ciebie

Popularne Wiadomości