Poruszanie wewnętrznej i zewnętrznej siły w Fortitude Cares: Prezentacja korzyści dla Dancers Against Cancer

Fortitude Dance Project. Fortitude Dance Project.

Ripley-Grier Studios, Nowy Jork, NY.
9 listopada 2019 r.



Czy taniec może mieć znaczenie? Bettina Mahoney, dyrektor artystyczny Fortitude Dance Project , z pewnością myśli, że może - i asertywnie działa zgodnie z tym przekonaniem. Wśród wszystkich uporczywych problemów w dzisiejszym świecie zachorowalność na raka stale rośnie. Tancerze przeciw rakowi jest organizacją non-profit wspierającą artystów tańca doświadczających raka. Cały dochód z uroczystej gali Fortitude Dance Project, która odbyła się w dużym pokoju studyjnym w Ripley-Grier Studios. Program zawierał kilka wysokoenergetycznych, imponujących technicznie prac, które potwierdzały wewnętrzną siłę i siłę w społeczności.



Wieczór rozpoczął się „This is Me” w choreografii Jessiki Ice. Było to dzieło o wielu stylach i licznej, utalentowanej obsadzie. Tancerze weszli, a następnie zatrzymali się, przechodząc do nowej pozy co mniej więcej osiem razy, podczas gdy tancerz na środku sceny nieustannie się poruszał. Po odwróceniu się, aby ją zobaczyć, rozpoczął się pełny ruch grupowy z dużą energią. Przy tych zmianach pomyślałem o sile na poziomie jednostki i społeczności. Czasami mniejsze grupy tapicerskie zajmowały centralne miejsce, podczas gdy reszta grupy kontynuowała ruch. Oprócz stepowania, ruch utrzymany był w czystym, jazzowym idiomie ze współczesnymi akcentami. Wizualnie i energetycznie wszystko to było niesamowicie kuszące.

Trzecia praca, „Throwback”, została opracowana i zatańczona przez Maxa Ginsburga. Było to niezapomniane hip-hopowe solo o uderzającej muzykalności i technicznym opanowaniu. Było połączenie akcentu i płynności, w grze z muzycznymi bitami, co było całkiem przyjemne. Godne uwagi było również to, jak jakość ruchu i idiom ruchu zmieniały się w różnych punktach, aby pokazać różne elementy stylu tańca hiphopowego. Na przykład Ginsburg wykonał imponujące ruchy breakdance, a następnie przeszedł w łagodniejszy, bardziej liryczny styl hip hopu. Przez cały czas pozostawał efektywnie plastyczny w swojej muzykalności. Jego pewna siebie i silna obecność na scenie świadczyła o tym, że był zadowolony z tego, kim jest i nie przejmował się zbytnio tym, co inni myślą o tej osobie.

Po tym solo było „I Won not” w choreografii Ryana Pauze. Estetycznie specyficzne i wyraźne otwarcie pochwyciło mnie, że tancerze weszli w linię z tyłu sceny, a potem poszli do tyłu. Wszyscy razem zwrócili się twarzą do publiczności i przeszli do formacji, zarówno ich ruch, jak i formacja kontynuowały tę uderzającą klarowność i specyfikę. Wyrwali się z formacji, aby wykonać intrygujący ruch i partnerstwo, na przykład jeden tancerz przewracający się po plecach drugiego, zanim wszyscy przenieśli się do innej formacji.



Zauważyłem również, że jedna tancerka wydawała się potrzebować wsparcia ze strony innych, a oni byli w stanie zaoferować to poprzez przejęcie części jej wagi. To proste podejście choreograficzne polegające na podziale wagi przemawiało tutaj. Zakończenie było również mocne, tancerze zwróceni w różne strony i uważnie wpatrzeni we własnym kierunku. Pomyślałem o tym jako o silnym kontraście z dawaniem i otrzymywaniem wsparcia i zastanawiałem się, czy można go było skutecznie wykorzystać również wcześniej w pracy.

Już 11thw programie było trio, również choreografowane przez Pauze, „Stillness”. To pamiętne wezwanie do ruchu na tekst, aby przemówić do samotności i innych zmagań ze zdrowiem psychicznym - i do wyjścia poza nie. Tancerze zręcznie poruszali się czasem, czasem w napięciu, w rytmie wypowiadanego słowa. Silne skoki kontrastowały z głębokimi warstwami, oferując eksplorację różnych poziomów w kosmosie. Łokcie i dłonie wykonywały wyraźne gesty. W szerszej perspektywie ruch sprytnie zrównoważył dwóch tancerzy do jednego, zapewniając wizualne i energiczne kadrowanie. Na koniec tancerze ustawili się w kolejce i intensywnie, w bezruchu, wpatrywali się w publiczność - zgodnie z zapisem nutowym „więc rusz mnie”. Ten spokój był potężny. Podobnie jak w przypadku wcześniejszego utworu Pauze, zastanawiałem się, czy użycie go na wcześniejszym etapie pracy dodałoby energetycznej i estetycznej intrygi. Być może jednak podejście, które zastosował, sprawiło, że zakończenie było tak niezapomniane.

Nadchodzi 13thbył „Have Become” Alexy Luke, wspaniale wykonanym i wykonanym, poruszającym duszę kwartetem. Zwracając się do tyłu i zaczynając od tylnej ściany, tancerze zbliżali się do publiczności podróżując, podczas gdy ich nogi krążyły do ​​tyłu (ronds de jambe à terre). Następnie odwrócili się twarzą do publiczności w czystej ukośnej linii. Wizualnie i energetycznie ta zmiana była satysfakcjonująca i przyciągała uwagę. Praca przyciągała moją uwagę i od tego momentu sprawiała mi przyjemność. Różnice w szybkości ruchu, w tym pauza, sprawiały, że każda inna prędkość znaczyła dla mnie więcej, dla kontrastu.



Struktura utworu również była zróżnicowana, w tym różne sekcje (jakość ruchu, liczba tancerzy w ruchu, miejsce w przestrzeni), ale nie przesuwała się z sekcji do sekcji zbyt szybko, abym mógł się nią zaangażować - a nawet pochłonąć - każdą z nich. Podobnie jak w poprzednich utworach, wzajemne relacje tancerzy mówiły o dawaniu i przyjmowaniu wsparcia. Dawanie i otrzymywanie tego wsparcia wydawało się być różnymi jednostkami w społeczności, z różnymi mocnymi stronami i słabościami. Luke całkiem dobrze to wszystko oprawił i zaprezentował. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę, dokąd pójdzie i co zrobi dalej.

Po tym kwartecie powstał godny uwagi duet „Time to Go”, którego choreografią były Angie Conte i Xenia Mansour. Tańczyli go Jordan Anderson i Mansour. W ruchu było nieodparte wrażenie składania i rozkładania. W tym ruchu tematycznym pojawiły się małe humorystyczne momenty w związku między dwojgiem bohaterów. Jednak motyw dłoni skierowanych do przodu i do tyłu tuż nad biodrami przemawiał do przywrócenia siły i najprawdziwszej esencji. Podobnie jak w przypadku utworu, który go poprzedzał, część części była raczej powolna, odświeżająca w programie z dużą ilością imponująco szybkiej części. Jednocześnie w dalszej części utworu pojawiły się zauważalne akcenty - dla mnie bardziej uderzające z powodu wcześniejszej powolnej części. Rezonansowe dźwięki i odgłosy ćwierkania ptaków przywróciły mi umysł do natury. Poczułem się uspokojony na samą myśl.

Program zakończył „Unit” Taylora Wickhama, praca w dużej grupie o bardzo zamierzonej i specyficznej estetyce. Tancerze nosili czarne i duże, pomalowane rzęsy pod jednym okiem, nawiązując do dramatu nastolatków, Euforia . Powtarzający się akord fortepianu w partyturze wzmocnił tajemniczą, w pewnym sensie przerażającą atmosferę. Ruch był intensywny, zaangażowany i wirtuozowski. Skoki leciały wysoko, akcenty uderzały mocno i szybko, a wiele zakrętów szybko się obracało. Formacje utrzymywały wszystko w jasności, nawet przy tak dużej liczbie tancerzy w grupie. Zakończenie sprawiło, że jedna tancerka szła pod prąd grupy, wszyscy upadali, a ona stała wysoko, zanim muzyka ucichła.

Ten rozwój przyniósł powrót do tematu jednostki i zbiorowości. Jak w większości utworów w tym programie, praca pokazała, że ​​oba mają swój własny rodzaj siły. Ten motyw (celowy lub niezamierzony) wydał się odpowiedni dla nocy tanecznej poświęconej zbieraniu funduszy i świadomości dla Dancers Against Cancer. Taka walka o własne życie wymaga zarówno siły wewnętrznej, jak i wspierającej się społeczności.

Autor: Kathryn Boland z Taniec informuje.

polecany dla Ciebie

Popularne Wiadomości