Klasyk, który wyłamuje się z klasycznej formy: Coppélia z Boston Ballet

Misa Kuranaga i Boston Ballet w George Balanchine Misa Kuranaga i Boston Ballet w Coppélia George'a Balanchine'a, dzięki uprzejmości The George Balanchine Trust. Zdjęcie: Liza Voll, dzięki uprzejmości Boston Ballet.

Opera Bostońska, Boston, MA.
21 marca 2019 roku.



Co przychodzi na myśl, gdy myślisz o klasycznym balecie fabularnym? Wróżki, książęta i księżniczki? Nieodwzajemniona lub w inny sposób problematyczna miłość romantyczna, która czasami kończy się szczęśliwym zakończeniem? Albo coś innego? Co jest tak świeże i fascynujące Coppélia to sposób, w jaki wyłamuje się z klasycznych norm baletowych - takich jak niekonwencjonalne postacie, humor i zabawa - zachowując wiele wspólnej struktury, tematów i estetyki klasycznego baletu. Sam ruch pozostaje w obrębie klasycznego idiomu baletowego, dodając jednocześnie pomysłowe akcenty, które wyprzedzają swój czas.



Balet Bostoński w George'u Balanchine'u

Boston Ballet w „Coppélia” George'a Balanchine'a, dzięki uprzejmości The George Balanchine Trust, zdjęcie Lizy Voll, dzięki uprzejmości Boston Ballet.

Boston Ballet dostarczył to wszystko z kreatywnym rozkazem i przemyśleniem w swoim niedawnym odświeżeniu klasyki. Wszystko zaczęło się od skocznej, radosnej uwertury (muzyka Leo Delibesa). Kurtyna uniosła się nad skromnym, staromodnym miastem - nie ostentacyjnym, ale dumnym (podczas gdy wiele klasycznych scen baletowych może wydawać się dość bogate - scenografia autorstwa Roberta O'Hearna i Benjamina J. Phillipsa). Mężczyzna, Frantz (Derek Dunn) zapukał do drzwi i ruszył dalej, gdy nikt nie odpowiedział. Potem wyszła młoda kobieta Swanhilda (Misa Kuranaga) - poruszająca się z cechą młodej, niewinnej uczennicy, ale bardzo wyrafinowanej i dojrzałej jak na młodość. Wskazała skrzyżowanymi nadgarstkami, palcem zakryła usta i wskazując, jakby plotkowała i była nieśmiała. Ta gestykulacja położyła podwaliny pod zabawę, humor i relatywność widoczne w całej pracy.

Kuranagapiłkaopadał jak liść spadający na ziemię w rześki jesienny dzień - miękki, ale kontrolowany. W cudownej równowadze podnoszenia i uziemienia jej linie były urzekające. Dunn oferował lekkość, ale także siłę, zaczynając budować Frantza jako komiczną, sympatyczną postać z ugruntowaniem w dobroci. Wkrótce dołączyła do nich większa grupa mężczyzn i kobiet. Wszyscy tańczyli w kręgach i poza nimi - rozdzieleni płciami, łączeni w pary, w trójkach i innych odmianach.



Serca i piersi były uniesione z dumą, a stopy były lekkie, ale pewne. Klasyczny idiom z sali balowej miał ludowy charakter dzięki miękkości w ich ciałach, a także pomysłowym ozdobom w port de staniki i pracy nóg. Nastąpiło więcej pantomimy, przynosząc kolejny humor i zabawę. Swanhilda naśladowała ruchy lalki, opowiadając swoim przyjaciołom (i innym mieszkańcom) o lalce doktora Coppeliusa (zgodnie z opisem w programie).

Przyjaciele Swanhildy mieli przepiękne kolorowe kostiumy, w których odcienie fioletu, różu i czerwieni przenikały się nawzajem jak akwarele. Biało-niebieska sukienka Swanhildy podkreślała, że ​​jest niewinna i słodka (projekt kostiumów: Kenneth Busbin). Niektórzy mieszkańcy rozproszyli się, a Dunn i Kuranaga tańczyli delikatnie, krzepiąconie dwa. Za ich plecami tańczył corps de ballet, wykonując ruchy wyobraźni nietypowe dla konwencjonalnychCorps de balletsłownictwo. Obejmowały one ramiona poruszające się jak ostrza wiatrów w przestrzeni - a także wznoszenie i opadanie, również naśladujące koliste wznoszenie i opadanie tych wirujących ostrzy. Swanhilda wyszedł, za którym Frantz prawie podążył za nim, ale zamiast tego został i zatańczył solówkę okrążania i osiągania cech. Został przyłapany, ale także sięgnął po swoją miłość do niej.

Korpus, przyjaciele Swanhildy, zbliżył się i zatańczył fragment światła i wykonał małe skoki (małe allegro), słodki jak toffi. Wróciła, by zatańczyć własne staccato, potężne solo. Ruch odsuwany od linii środkowej ciała, zniewalająco niekonwencjonalny w balecie klasycznym - na przykład pochylanie tułowia na bok, rozpoczynające się ruchem, jakby wylewał coś z czubka głowy.



Inna sekcja grupowa przyjaciół Swanhildy miała bardziej wyważony charakter, przekazując budowanie dramatu w zasięgu ręki. Aby zakończyć akt, Swanhilda znalazła klucz do sklepu doktora Coppeliusa (kolejne wyjaśnienie z programu) i utworzyła linię z przyjaciółmi, wszyscy trzymali się za ręce. Odeszli, a Frantz - z drabiną - podążył za nimi. Położył go na budynku, zaczął się wspinać i zgasły światła.

Początek drugiego aktu trwał od końca pierwszego, Swanhilda i jej przyjaciele idą powoli w kolejce, trzymając się za ręce, teraz w sklepie doktora Coppeliusa. Podobnie jak miasto na zewnątrz, zostało udekorowane z pokorą, ale z dumą - w jednolitych kolorach i wzorach, w których mieściło się wiele różnych narzędzi i bibelotów. Stopniowo zobaczyliśmy, jak Frantz wspinał się po drabinie do sklepu. Ten akt miał ogólnie mniej tańca, a bardziej teatralny. Obsada pokazała się równie biegle w budowaniu przekonujących postaci, jak w tańcu wirtuozowskim. W tym akcie dostarczyli równie dużo humoru, zabawy i orzeźwiająco pomysłowego ruchu. Gdy Swanhilda ostrożnie podkradła się do tajemniczej szafy w rogu, jej przyjaciele przykucnęli i kulili się ze strachu. Publiczność zachichotała, słysząc takie zabawne akcenty.

W końcu znalazła się w szafie, pozwalając, by fabuła miała nadejść, gdy zastąpi lalkę doktora Coppeliusa, Coppélia. Być może zamieszanie i odwrócenie uwagi, które pozwoliły na to przeniesienie i rozwinięcie nadchodzącej fabuły, były siedzącymi lalkami (role odgrywane przez tancerzy). Wydawało się, że ilekroć dr Coppelius (Paul Craig) był bliski zrozumienia, co się dzieje, poruszali rękami w szybkich, powtarzających się wzorach, podczas gdy talerze się rozbijały.


ts taniec

Jednak dr Coppelius dość szybko odkrył Frantza i kazał mu wypić eliksir nasenny. Jak wyjaśnił streszczenie programu, wierzył, że może być w stanie wydobyć od Frantza życie niezbędne do ożywienia Coppélii, o której „myśli jak o córce”. Zastanawiałem się, jak bardzo zrozumiałbym tę fabułę bez streszczenia programu, ale może dlatego istnieje. W baletach fabularnych, takich jak ten, istnieją zawiłości, których być może nie da się przekazać w ruchu - przynajmniej takie, które nie są przesadnie dosłowne i złożone aż do niezrozumiałości.

Derek Dunn i Boston Ballet w George Balanchine

Derek Dunn i Boston Ballet w „Coppélia” George'a Balanchine'a, dzięki uprzejmości The George Balanchine Trust, Liza Voll, dzięki uprzejmości Boston Ballet.

Ostatecznie Coppelius znalazł Swanhildę, przebranego za swojego Coppélia. Zatańczyła szkocki, a potem hiszpański taniec kulturowy (w formach, w których Kuranaga wydawał się tak samo jak w domu, jak w tańcu klasycznym), zanim dr Coppelius odkrył, że mimo wszystko nie była jego lalką. Kruszył się z rozpaczy. Przyszło mi do głowy, że ta fabuła wymaga pewnego zawieszenia niedowierzania. Wydaje się trochę nieprawdopodobne, żeby młoda kobieta w miasteczku wyglądała na tyle jak lalka tego maga / zabawkowca, że ​​nie rozpoznałby jej jako swojej lalki. Być może tego typu rzeczy, które mogą się zdarzyć tylko w fantazjach i baśniach, bycie w klasycznych baletach fabularnych jest częścią ich magii.

Trzeci akt, wystawiający ślub Swanhildy i Frantza, był o radości, miłości i lekkości. Zestaw był urzekający - duże nad głową kwiaty i łuki w pastelowych kolorach, z rokokowym klimatem, ale mniej ostentacyjnym. Sekcje grupowe - z mieszkańcami miasta, przyjaciółmi Swanhildy i innymi osobami - miały kuszące kształty i zmiany formacji, wzmacniając poczucie harmonii w radosnym dniu ślubu. Trzy solówki - Dawn (Maria Baranova), Prayer (Rachele Buriasi) i Spinner (Maria Alvarez) prezentowały różne, wyraźne i intrygujące brzmienie.

Z klasycznego punktu widzenia zakończenie aktu (i baletu) byłonie dwaSwanhilda i Frantz, a następnie po dwie solówki z każdej z nich - klasykaogon. W tej sekcji Kuranga zaoferowała zabawną jakość poprzez wkomponowanie niedomówienia w jej potężniejszą wirtuozerię. Dunn wykazał się dynamiczną, imponującą prezencją w skokach, zakrętach i nie tylko. Wszystko zakończyło się gigantycznym, niezapomnianym obrazem wszystkich osobowości, które brały udział w akcie.

Wychodząc z teatru, po entuzjastycznym aplauzie, pomyślałem o tym, jak choreografia była adaptacją dzieła Mariusa Petipy z 1884 roku George'a Balanchine'a i Alexandry Danilovej. Być może ta współpraca na przestrzeni wieków była idealną mieszanką klasycyzmu i modernizmu, z dużą ilością zabawy. zawirowały humor, miłość i lekkość. Co za rozkosz!

Autor: Kathryn Boland z Taniec informuje.

polecany dla Ciebie

Popularne Wiadomości