Praca Callie Chapman w teatrze tańca „SCALE” jest innowacyjna i wizualnie zadziwiająca

Callie Chapman „WAGA” Callie Chapman. Zdjęcie: Mickey West.

Studio pod adresem 550, Cambridge, Massachusetts.
27 października 2017 r.



„Balet to kobieta” - powiedział George Balanchine. Jednak gdy to głosił, u steru tańca koncertowego - jako choreografów, dyrektorów artystycznych i tym podobnych - byli mężczyźni. W 2017 roku wciąż rezonują od dawna pytania o kobiety zajmujące takie wpływowe stanowiska w świecie tańca. Dlaczego nie ma więcej kobiet-reżyserek artystycznych? Co możemy zrobić, aby wychować kobiety w terenie? To mikrokosmos całego świata - poczyniliśmy wyraźny postęp w kierunku równouprawnienia płci, ale wciąż mamy dużo do zrobienia.



Callie Chapman

Callie Chapman’s „SCALE”. Zdjęcie: Mickey West.


wartość netto chińskiego kotka

Callie Chapman's SKALA podkreślił tę prawdę, skupiając się głównie na drugiej części. To skupienie nie było tak agresywne, aby było jedyną dostępną interpretacją i jednocześnie ofertą utworu, było innowacyjne, wciągające i wizualnie zdumiewające. Równowaga między czysto geometrycznym a rozmytym rozmytym zaczęła się już na samym początku, kiedy projekcje (wydawały się być) nagich ludzkich form „skalowały” zewnętrzną ścianę. Czy to część tytułu pracy? Inne nagie osoby wydawały się być w ciepłym uścisku.

Widzowie skulili się, by się ogrzać w chłodną noc na dachu 550 Massachusetts Avenue, nad Chapman’s Studio pod adresem 550 . Otaczające ściany służyły jako cykle (lub wyraźne tła) dla projekcji podczas całej pracy. Nastąpiły fale niebieskich i zielonych odcieni. Wraz z aktami kolory te dawały poczucie naturalności, organiczności. Kolory zmieniły się w czerwienie, szarości i czernie, a industrialne obrazy zastąpiły akty. Już nie tak bardzo organiczny i naturalny. 'PRACUJ CIĘŻEJ!' w pewnym momencie pojawiła się mantra współczesnego życia, którą słyszymy do mdłości, przynajmniej podświadomie. Niektórzy mogą twierdzić, że współczesne kobiety słyszą to lub muszą to słyszeć częściej niż mężczyźni.



Światła pojawiły się za dwiema kobietami w czerwonych sukienkach, każda tańcząca w swoim oknie. Obcasy wystrzeliły, gdy ramiona sięgnęły do ​​góry. Potem zwisało jedno ramię, zwisając ze stawu barkowego bez przymusu mięśniowego. Obie kobiety tańczyły to w kanonie. Innym razem kulili się przy jednej stronie okna. Był w nim cień niewoli, współczesny obraz Roszpunki bez długich włosów. Jednak nie było księcia, który mógłby ją uratować. Ostatecznie jeden tancerz rzucił linę. Jednak obaj tancerze odeszli od swoich okien. Nie skorzystali z dostępnego dla nich wyjścia. Ich nieobecności mówiły głośno.

Callie Chapman

Callie Chapman’s „SCALE”. Zdjęcie: Mickey West.


czy salice róża jest lesbijką?

Wkrótce inni tancerze poruszali się w oknach naprzeciw wciąż otwartych okien, jedno z liną wciąż z boku. Kusiło nas, żeby dalej tam patrzeć, żeby zobaczyć, czy tancerze wrócą, czy coś innego się wydarzy. Wciągający charakter występu, rzeczy dziejące się ze wszystkich stron, był urzekający - mimo to miał tę jedną wadę, że czasami nie bardzo wiedziałem, gdzie patrzeć. Istniała obawa, że ​​coś przeoczę. Może to nierozwiązywalny problem trójwymiarowych, immersyjnych przestrzeni performerskich. Być może potrzeba więcej eksperymentów w takich przestrzeniach, aby znaleźć rozwiązanie.



Ci tancerze po drugiej stronie poruszali się z większą swobodą, nawet wykazując zmysłową przyjemność w ruchu. Biodra wygięte, a kończyny wyprostowane z zapartym tchem. Wkrótce jednak zgasły na nich światła. Na prostopadłej do nich ścianie tancerka oświetlona ciemnymi, stonowanymi tonami (szara kolorystyka) poruszała się z jeszcze większą swobodą i porzuceniem. Wydawało się, że w oświetleniu pojawiła się iskra przypominająca błyskawicę, wyładowanie elektryczne.

Powoli zanikał, aż już jej nie było. To było szybsze i jeszcze bardziej jawne, cieniując ją w jej najpełniejszej prawdzie niż prawdę o tancerzach tuż przedtem. Ostatnio widziano ją stojącą silną, z otwartą klatką piersiową i uniesioną brodą. Stała w tym, kim naprawdę była, ale wydaje się, że zapłaciła za to cenę. Jaki był winowajca? Nie było żadnego namacalnego złoczyńcy. To może sprawić, że walka i przezwyciężenie będzie trudniejsze.


Tiffany Taylor modelka

Callie Chapman

Callie Chapman’s „SCALE”. Zdjęcie: Mickey West.

Przez cały czas muzyka była podstawą tych zmian. Był atonalny, czasem a-melodyjny, ale nie tak drażniący. Stworzyło atmosferę, w której coś jest nie tak - być może bardziej groźne w swojej tajemniczości. Być może częściowo z powodu przestrzeni otoczonej murem akustyka była dość wyraźna i wyraźna jak na przestrzeń na świeżym powietrzu. Nastąpiło więcej projekcji różnych obiektów i postaci sylwetki na trzech ścianach przestrzeni. Całe oświetlenie w końcu przygasło, ale muzyka nadal wypełniała przestrzeń. Była to przestrzeń, w której publiczność mogła doświadczyć swoich przemyśleń na temat pytań, które postawił spektakl, wirując w ich głowach i łącząc się z tangiem z kolejną myślą o podążaniu w innym kierunku.

W tym wieku niemal ciągłej, wielozmysłowej nadmiernej stymulacji, kierowanie się tylko jednym zmysłem może wydawać się obce i niewygodne - ale ostatecznie naprawdę może być darem. Może skłonić nas do zastanowienia się nad ważnymi kwestiami, takimi jak miejsce, w którym przyszliśmy i droga, która jeszcze nadejdzie. To z pewnością odpowiednia rama, w której można podejść do relacji między płciami, a Callie Chapman zrobiła to bezpośrednio SKALA. Pozostawiło nam pytania do zadawania, jeśli się odważymy, i z tej pracy do wykonania. Idziemy dalej.

Autor: Kathryn Boland z Taniec informuje.

polecany dla Ciebie

Popularne Wiadomości