Dywergencja i konwergencja - prezentacja baletowa Green Street Studios

Firma przeprowadzkowa na wyspę w Firma przeprowadzkowa wyspiarska w kategorii „Pamięć i szkło”. Zdjęcie: Thomas Palmer.

Green Street Studios, Cambridge, Massachusetts.
22 kwietnia 2017.



Z jednej strony istnieje różnorodność - istnienie różnorodnych sposobów bycia i działania. Z drugiej strony jest jedność - oddzielne byty działające i będące w spójności i harmonii. Te dwa tryby nie wykluczają się jednak wzajemnie, ponieważ jedność niekoniecznie oznacza zgodność. Rozbieżne sposoby bycia i działania mogą harmonijnie łączyć się, a tym samym łączyć. Ogólnie rzecz biorąc, widzimy ten efekt w tańcu koncertowym, gdzie elementy klasyczne i współczesne czasami mieszają się, a czasami żyją obok siebie.



Ruth Whitney i Jacob Hoover z Tony Williams Ballet Company w

Ruth Whitney i Jacob Hoover z Tony Williams Ballet Company w „La Favorita”. Zdjęcie: Golden Lion Photography.

Kat Nasti, dyrektor Green Street Studios w Cambridge, Massachusetts, wyraziła to, przedstawiając kolektyw taneczny Ballet Showcase. Spektakl jest pierwszym z serii koncertów gatunkowych, które Green Street zaprezentuje w najbliższych miesiącach.

Pokaz obejmował prace w idiomie baletowym od klasycznego, przez neoklasyczne, po postmodernistyczne, z inspiracjami baletowymi. Pierwszy z tych kawałków, Mama Belly choreografia i wykonanie Tai Jimeneza było uderzającą eksploracją macierzyństwa.



Można zinterpretować tę eksplorację jako w dużej mierze komentarz do poświęcenia - być może w części utrata części własnej tożsamości - w ramach doświadczenia macierzyństwa. Jimenez poruszał się wdzięcznie i przejmująco. Często z uderzającą subtelnością inicjowała ruch z bioder, łokci i nadgarstków. Kostiumy i oświetlenie uzupełniały budowanie jej ciała o niemal złowieszczej atmosferze. Unoszący się, ale uziemiony zwrot piqué - jako jeden z nielicznych ruchów jawnie technicznych w utworze - sprawił, że ktoś pragnął bardziej płynnego połączenia ruchu baletowego z tym w postmodernistycznym idiomie techniki uwalniania.

Podobnie postmodernistyczny pod pewnymi względami był kolejny utwór, fragment Jorma Elo Pokrój na ostry w wykonaniu Thomasa Davidoffa z Boston Ballet II w inscenizacji Anthony'ego Randazzo. Miał jednak znacznie bardziej atletyczną energię. Dzieło - i jego imponująca realizacja - przypomniało tę wspaniałą scenę z filmu baletowego Spółka gdzie tancerz, samotny w przestrzeni przypominającej katedrę, porusza się szybko i silnie.

Christian Pforr z Boston Ballet II w Jorma Elo

Christian Pforr z Boston Ballet II w „Slice to Sharp” Jormy Elo. Zdjęcie: Golden Lion Photography.



Davidoff tańczył w niesamowicie urzekający sposób, utrzymując kręgosłup wężowy za pomocą bardzo technicznych i skomplikowanych ruchów. Ten recenzent, jako krytyk z Bostonu, nie może się doczekać, aby zobaczyć, dokąd pójdzie w nadrzędnej strukturze Boston Ballet. Jednak ruch był tak szybki, tak potężny, tak spektakularny, że można by pragnąć wyrównywania szybkości i energii fizycznych, gdy coś jest stałe, z braku oporu znaczy mniej.

Tam mieliśmy postmodernizm. Pojawił się także taniec jazzowy z SundanceX Kaprys (od choreografa i dyrektora artystycznego / założyciela Davida Sun). Ze słownictwem takim jak równoległe passés, układy, a nawet włoski w stylu Fossebez kota, utwór był z pewnością pełen kapryśnej i jazzowej zabawy. Oferował balanchine-esque wariację na temat klasycyzmu, dostarczony z polotem i dużą ilością szybkiej pracy nóg. Jasne kolory kostiumów, różne dla każdego stroju tancerza, dodawały temu poczuciu zabawy i polotu. Tancerze wykonali te trudne sekcje allegro, a także wolniejsze sekcje z ciągłymi przedłużeniami i zwrotami, co jest godne pochwały.


Wynagrodzenie Julie Ertz

Z drugiej strony można by się zastanawiać, jak mogłaby wyglądać zręczna choreografia - i jej wykonanie - gdyby tancerze podejmowali z nią większe ryzyko. Wypuszczanie na podłogę wydawało się bardzo kontrolowane i bezpieczne, na przykład brakowało dramatyzmu, który mógłby być fascynujący (z wyjątkiem jednej tancerki w żółtym kostiumie). Być może młodzi tancerze, z imponującą techniką jak na swój pozorny wiek, są na etapie, na którym albo chodzi o techniczną komendę, albo odważne podejście do tańca. Pokazują wiele obiecujących i potencjału. W każdym razie Sun dobrze wykorzystał poziomy w sekcjach przestrzennych i scenicznych, aby stworzyć przyjemny obraz na scenie.

Beth Mochizuki w Kevin Jenkins

Beth Mochizuki w „Reverie” Kevina Jenkinsa. Zdjęcie: Golden Lion Photography.

Budowanie atmosfery w Zaduma również znacząco wpłynęło na wrażenia z pracy, wraz z umiejętnie zaprojektowanym, tenebrystycznym podświetleniem (projekt oświetlenia autorstwa Stephena Petrilli). Choreografia Kevina Jenkinsa oferowała coś gładkiego i soczystego. Dwie tancerki (Beth Mochizuki i Ruth Whitney) kręciły nadgarstkami i poruszały głowami, wykonując wdzięczne skręty i wyprosty. Baletowe bułeczki i długie rękawy oraz zwiewne spódnice do kolan ich ciemnych kostiumów potęgowały ten prosty, ale mocny ruch.


wartość netto toby'ego willisa

W tym wszystkim odbijała się radosna swoboda Marka Morrisa. Dodając do tego instrumentalną muzykę smyczkową, skrzypce solo brzmiały tak samo, jak ruch. Podsumowując, wszystkie te elementy połączyły się, aby stworzyć estetyczne doświadczenie, o którym nie można zapomnieć. Jednak jedyną krytyką jest chęć zobaczenia więcej interakcji tancerzy. Duchowość ich wspólnego tańca i relatywnie rzadkich momentów, kiedy się połączyli, nasuwała pytanie, co miałoby to przyczynić się do powstania utworu. Dzięki temu utwór mógłby być jeszcze bardziej uderzającym, niezapomnianym i zapierającym dech w piersiach przeżyciem.

Potem przyszedł czas na finał, Island Moving Company’s Pamięć i Szkło w choreografii Rodney Rivera . W pełni odpowiedni tytuł, ponieważ treść emocjonalna była na tyle żywa, że ​​łączyła się ze wspomnieniami każdego z odbiorców. Spojrzeniem, wyrazem twarzy, jakością ruchu i sposobem interakcji z innymi tancerzami obsada stworzyła emocjonalne - ale nie melodramatyczne - doświadczenie tanecznego artyzmu. Przyczynił się do tego również sprytny, innowacyjny sposób tworzenia formacji Rivery.

Na przykład w jednej sekcji, na plecach, daleko na górze, z jedną ręką wyciągniętą ku niebu, leżał szereg całkowicie męskich tancerzy. Prostota skutecznie kontrastowała z wirtuozowskim ruchem, który odbywał się w centrum uwagi. Po chwili, bardziej subtelnej i dramatycznej, jedna (z trzech w sumie) baletnic leżała w pozycji embrionalnej. Trzymała za kostki dwóch tancerzy, aby powoli, delikatnie poruszać (nie było to tak agresywne ani gwałtowne, jak by to sugerowało „przeciąganie”).

Firma przeprowadzkowa na wyspę w

Island Moving Company w „Memoria y Vidrio”. Zdjęcie: Golden Lion Photography.

Obraz sceniczny wypowiedział wtedy wiele tysięcy słów, coś w nim wydawało się mieć tkankę łączną przez tysiąclecia utraty, miłości, tęsknoty i nadziei na lepszą przyszłość w ramach zbiorowego ludzkiego doświadczenia. Podniosła się jednak, podobnie jak inni tancerze dokonujący zmian na podobnym poziomie poprzez (i dokładnie w ramach) wdzięcznie skonstruowanej pracy fraz. To wszystko wydawało się być echem poetyckiej linii Mayi Angelou: „I wciąż wstaję… i wciąż się podnoszę”. Upadek, a następnie ponowne powstanie, nie jest wyłącznie przeszłością ani teraźniejszością.

Style tańca, od klasycznego po nowoczesny po postmodernistyczny, też nie muszą. Pamięć i szkło , wraz z innymi godnymi pochwały pracami w tym programie, dowiodły, że to prawda. Mogą się przeplatać, chodzić obok siebie i prowadzić dialog. To wszystko może być częścią kluczowej obserwacji i komentarza, jakie może nam zaoferować sztuka. W czasach, gdy wartości różnorodność i jedność czasami wydają się sprzeczne, kiedy czasami walczymy o pogodzenie rozbieżności i konwergencji, pamiętajmy - jak pokazał ten program - że rzeczywiście mogą być jednością.

Autor: Kathryn Boland z Taniec informuje.

polecany dla Ciebie

Popularne Wiadomości